obojętnie niechętnie

Yaro

ubywa ciebie jak dnia 
lodowate dłonie samotny przystanek 
nie było cię jest deszcz 
moknę bez przerwy 

 

zapas spokoju po co nerwy 
oderwany od prac przyziemnych 
oddycham tobą zatapiam smutek 
widzę fotografię zanurzam się 

 

przyjdź z nowym dniem 
przyjdź jak natchnienie 
jak pierwszy dzień wiosny 
z bocianem na gnieździe

 

wołam myśli korab 
ciebie nie ma jest wolne miejsce 
odpływam sam są inni jestem obcy
martwi mnie sens obojętności

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 1 głos
Yaro
Yaro
Wiersz · 15 maja 2019
anonim