ucieczka

Yaro

zamknięty w sobie 

opuszczony dom 

 

w głębi płomień 

 

dłonie założone

modlitwa w ciszy 

szept zbyt głośny 

 

tętno rozbite

zroszone skronie 

 

droga do raju 

ostatecznie do piekła

zawsze w jedną stronę 

 

zatrute dusze konają 

w środku nie ma domu 

 

uciekam w stronę słońca 

przede mną owce 

 

szczyt na dole kości

kapłani spijają  krew 

 

z pustych czaszek 

dobrze im w ostatki dni 

 

dalej życie nieukryte 

ucieczka w prawdę 

 

kłamstwem każdy inny dzień

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 1 głos
Yaro
Yaro
Wiersz · 12 maja 2019
anonim
  • Konrad Koper
    Może za surowo ! Pierwsze wrażenie miks, potem wszystko pasuje !!

    · Zgłoś · 1 sekunda temu