~ TRYPTYK DLA MATTI

Krzysztof Maria Szarszewski

 

  ~ TO JA… PANI e - eM     
 
Spragniony twego sekretu
Jak heros przeciskam się złudnie
Po orbitach nocy… i we dnie
Przez żył twych zmysłów arterie
Jak derwisz turysta
Podróżnik ze wschodu przez Wiedeń
Bezwiednie
Przez egzystencji zdobne draperie
Niczym przez symbol marzeń
Gdzie nocą w wielkim mieście bezludnie
Przez twoje igraszki cc…
Gdzie ciepło i cudnie
Przez Eden
Jak tłum tragarzy przez Londyn
W samo południe
Przez Trafalgar Square
Chaplina światła rampy zbłąkane
Przez Piccadilli nad ranem
W pełnej uniesień przestrzeni
Impresji rozdygotanej  
Gdzie wrażeń fajerwerków ferie
I wzruszeń oddalają się cienie cieni
Kapitanów serc sylwetki mizerne
Wierszy rymy - nierymy wydumane
 
Uwierz… to nie poety fanaberie
Ubrane w metafor strofy pijane
One ciężar jego serca niosą
Są poety - marzyciela idioty tęsknotą
Jego duszy nie da się oszukać
Bo słyszy tylko muzykę cichych słów
Proszę odpowiedz choćby w suahili
Bądź… i bez słów do mnie mów
Czy masz coś dla mnie… Matti ?
Skrzętnie w duszy chowane
Czy skrywasz życia witamin tyle ?
By nie zatracić ni jednej chwili
 
By wyjść z tej matni
Za horyzonty kuli szklanej spękane
Choć na jedną chwilę
By zagłuszyć zły świat
Dziecka niewinnego sopranem
Ściekiem płynący ku poezji rzece
 
By usłyszeć nasz hymn… narodowy
Nie dzwony kościołów
W odpustny dzień brokatowy
W łagodnym przemieszczający się wietrze
W dale kalekie… zaklęte
W dalekie wołanie oddali ranionych dni
Chciałbym choć raz poczuć jeszcze
Jak pachną twoje łzy
Odpowiedz mi…
… Matti
Szeptem… i nic więcej
                  
            
   ~ I TO JA… PANI e - eM
 
Czy słyszysz ten skowyt psa
Tę nieznośną muzykę zła
A'altruistyczną demonikę a'liryczną
Która rozbrzmiewa wokół nas
Jak nietoperz dookoła głowy
Jakby z ust wydzierała i oczu
Niesłyszanie nienasycone pięknem chwile
Chwile lepsze niż krem twój ulubiony
Znam jego smak… tak poziomkowy
Chwile słodkie i soczyste
Jak boże daktyle
Pełne odcieni złudnego e-Malia
Przepychu pełne
Bogactwem baroku co ma staila
Znów tatuuję na sercu krzyż
Który w oku mroku lśni
Krzyż koloru czerwonego
W odcieniach słodkiej aż do bólu krwi
O smaku atramentu soczyśćcemczystego
Szybuję nad drzewami
Jak ptaszyny skarga
Jestem struną strofy wiersza
Dla ciebie… którą bojaźń targa
Wplatam ten wiersz w twoje włosy
I jestem na tak
I nie odpowiadaj teraz mi
Czy stanie się wszystko ?
Dlatego ja
Bramy Jerycha ci otwieram
Na wieki wieków oścież
A ty uchyl luki i koła wysuń… i ląduj
Ziemię pod sobą dostrzeż
Jak aeroplan ją dotknij i olśnij
Tak najprościej
I z letargu ocknij
Bo skrzydła przecież masz
Aniele… i anioła twarz
I jeszcze coś… co zabrałaś z nieba
Coś… czego mi teraz i na zawsze
Jak kryształów wód źródlanych trzeba
Jak serc nagłych słońc
By płynąć czasem nieprzenikliwym
Śnić i marzyć
… Żyć Matti
W brokacie gwiazd jakże ci do twarzy      
               
 
   ~ TO TEŻ JA… PANI e - eM
 
Zbłąkany jak Kolumb chcę jeszcze
W przestrzeni oceanów czasu
Odkrywać twoją Amerykę
Kobiecą nieodkrytą przestrzeń
W twoim sercu odkryć nowy ton
Być twym… ty mą bądź Eurydyką
Pragnę byś pragnęła być nią
 
Reinkarnacją być serca
Co krew powabem przetacza
Jak rosę kryształową
I sercem nieba pokonywać
W przyspieszonym tempie
Geparda… olimpijczyka ścigacza
Który nie pragnie zdobywać
Nie dławi z pragnienia… nie krztusi
Głodny krwi… pożerać nie musi
 
Teraz biegnę… znów biegnę
Rozpływać się w głodzie radości
Jak do chmur mlecznych… z miłości
Której wciąż za mało
Zanurzać w gwiazdozbiorach
Nieskalanej młodości
Jak w słodyczy gorącego kakao
W nieba waniliowych galaktykach
Meteorem twego wszechświata
Biegnę… z krwią twoją przepływać
Pulsując przez twe do białości
Jak dziewicy rozpalone ciało
Jak rydwan o mocy Titanika
 
Pamiętasz… słyszysz
Na pokładzie muzyka gra jeszcze
I słychać szum martwego już silnika
Biegnę jak tramwaj pewnie
Który zna torowisk odwieczną trasę
Jak kilwater transatlantyka
Pragnąc w szczęście łzy przemieniać
Nieszczęśliwej królewnie
 
A ty spójrz na to zwierzę czasem
Żywiące się miasta hałasem
Bo rozum jakby usnął w nim
Lecz serce nie zaspało
Gdy odbijało od ścian twym oddechem
Powracającym bumerangu ech-eM
Snem… którego zawsze mało
I spójrz tylko
… Matti
I jak poetka poetę ucałuj
 

⊰Ҝற$⊱ …………………………………………………………… Lindos na Rodos ~ 7 czerwca '11   

Oceń ten tekst
Krzysztof Maria Szarszewski
Krzysztof Maria Szarszewski
Wiersz · 22 marca 2019
anonim
  • Krzysztof Maria Szarszewski
    Beto (z całym szacunkiem)... nie masz odwagi, tylko bździsz anonimowo ?
    Znasz powiastkę o krytyku bezmyślnym a złośliwym ?

    Krytyk to zakompleksieniec... w dodatku bez smaku
    z przypadku… i w przypadku talentu braku

    Napisz coś... cokolwiek w ogóle. Potrafisz ? Zobaczymy i obiektywnie ocenimy

    · Zgłoś · 5 lat temu
  • Anonimowy użytkownik
    Beta
    To jest straszne, pretensjonalne i nadęte.

    · Zgłoś · 5 lat temu