Starość

Markus

 

Przychodzi wcale nie proszona
I nie dociera do niej mowa
Na prośby też jest niezbyt skora
Odpowiedzialnie reagować.
Może przemocy trzeba będzie
W ostateczności zastosować.

 

Dobre maniery nie w jej guście
W swej naiwności sobie myślę
Stanowczym tonem jej rozkaże
By sobie poszła, gdzie pieprz rośnie.

 

Może by poszła do sąsiada
Lub chociaż wzięła urlop krótki
Albo też może zapomniała
Gdzie w kalendarzu mnie wpisała.

 

Jeśli już nic się nie da zrobić
I faktu że jest już obecna
Dłużej już nie da się zaprzeczać

Niechaj mi chociaż da możliwość
Jej przykre skutki niwelować.

 

Lekarz  zalecił mi stonować
Łóżkowych z żoną przyjemności
Bo moje serce skołowane
To tylko cień dawnej świetności.

 

Z tłuszczami też mam boję toczyć
By moje żyły drożne były.

Słodkościom muszę stawić czoła

Wnuczętom raczej je darować.


Nie cieszy mnie już widok gości
W kontekście mych dolegliwości.

Słowa już mej nie pieszczą duszy
Bo filtrem są me głuche uszy.

 

I chociaż starość mnie dopadła
Oczy na szczęście jeszcze dobre
Więc mogę czytać Słowo Boga.
Dobra nadzieja mnie ożywia
Że Bóg obiecał dać nam młodość
Pod panowaniem jego Syna.

 

 

Oceń ten tekst
Markus
Markus
Wiersz · 3 lutego 2019
anonim
  • Yaro
    czyli z przodu opad z tyłu wiatry ...wszystkich nas to czeka dlatego polecam pójść na ryby lub grzybki pozdrawiam

    · Zgłoś · 5 lat temu