Do Koraliny

Jan Topik


We wszystkich stronach umierają zwierzęta
i choć zastąpiłaś kiedyś oczy kostkami lodu
by nie widzieć okrucieństwa tego świata
na wszystkie strony świata płynie powódź twoich łez

O pani lodowego ogrodu
Pozwól utulić się  do snu


Szliśmy każde gdzie indziej, inną drogą
i inne klepsydry sypały nam w twarze swoje ziarna
Łączył nas krzyk ojców i płacz naszych matek
Spóźnieni kochankowie proszą zwykle Boga 
o więcej lodu do zamrożenia serc


Lewe oko zamrożone
Lewa szyja zamrożona
Piersi obie zamrożone


Przytulam je choć czujesz poprzez mnie zapach trupa
Całuje prawe oko
Całuję prawą szyję
prześlizguję się miedzy piersiami by błagać je o wybaczenie


Nie mogę przestać śnić o tobie
Ani o tamtym dniu gdy nasze światy zderzyły się i przeniknęły
Zabierz do torby kamyk z dziurą
Otwórz drzwiczki tajemnym kluczem
I przejdź do lustrzanego domu gdzie żyje druga matka z drugim ojcem
Tam gdzie czekam każdej nocy w postaci czarnego gadającego kota

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Niczego sobie+ 2 głosy
Jan Topik
Jan Topik
Wiersz · 4 listopada 2018
anonim
  • Anonimowy użytkownik
    Zdradzona
    Tak...czuję zapach trupa ...

    · Zgłoś · 5 lat temu
  • Mithril
    ...nakolanna gadanina

    · Zgłoś · 6 lat temu