przekornie

białoczarny

gdy wieczorami próżnymi

bezsilne ciało chce krzyczeć

choć ducha nowego posiadło

karmi czarną polewką

każdego następnego anioła

 

moje brzemię

wóz pełen drzewców

ledwie ciągną wysłużone chabety

gdy wieczorami próżnymi

posypuję solą ciągle świeże rany

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 1 głos
białoczarny
białoczarny
Wiersz · 1 listopada 2018
anonim