zachorowałem
trwale
nieśmiertelnie
obrosła mi dusza
mięsem
ciałem
mózgiem
zamknięty
w atomowej strukturze
zarażony
wirusem przetrwania
idę
po trupach
depczę
przez silniejszych
doświadczam deptania
na pokrzepienie
religie świata
przez proroków mi dane
error osobowości
nie ma wolnego miejsca
wieczna walka myśli
w prawo
czy
do góry
cała przestrzeń zajęta
a może w dół
w powszechnym obłędzie
z masowym szaleństwem
w pokłonach
na twarz
ufność
wiara
tworzą zwiniętego węża
żeńskiego Boga szalonych mędrców
poparzony religiami mózg
schładza teoria Darwina
nieświadomość zbiorowa
Jung zabiera mnie do krainy cieni
umierając
zdrowieje
wracam do bezatomowego bytu-rzeczywistego punktu odniesienia