wędrowca

Yaro

obrazy nakładają się w głowie
słoneczniki pachną połową sierpnia
dalej scenariusz układa się sam 
znalazłem adres do drzwi zadzwonię 
zapytam czy pamiętasz o chłopaku

 

niechciany pies kochał 
życie płynie pod prąd 
byłaś żywiołem pragnąłem nas 
strawiłem rozstanie 
jak mogłem przełknąć poznanie


szuflada pełna nieudanych wierszy
życie prawdziwe by było bajką 
wędruję po wsiach miasteczkach
wielkich molochów nie ogarniam 


niechciany pies kochał 
życie płynie pod prąd 
byłaś żywiołem pragnąłem nas 
strawiłem rozstanie 
jak mogłem przełknąć poznanie

 

zapach włosów żółte koperty
szuflada pełna nieudanych wierszy
zdjęcie piękna rumiana 
za zakrętem byłem

niebo jasne spadało
było dawniej dobrze

teraz też nie jest lepiej 

 

niechciany pies kochał 
życie płynie pod prąd 
byłaś żywiołem pragnąłem nas 
strawiłem rozstanie 
jak mogłem przełknąć poznanie

 

co było rozsądkiem a co grzechem 
wybierałaś wybrać nie umiałaś 
okryty kocem słucham płyt Cohena 
byłem jestem grzeczny jak mały chłopak

ud twoich nie dotykałem 

 

niechciany pies kochał 
życie płynie pod prąd 
byłaś żywiołem pragnąłem nas 
strawiłem rozstanie 
jak mogłem przełknąć poznanie

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Słaby 1 głos
Yaro
Yaro
Wiersz · 21 marca 2018
anonim