o pędzących koniach niespokojnych wiatrach

Yaro

pędzą myśli w głowie  
na niebie jasne obłoki  

z dachu stodoły  gołębie spłoszył jastrząb   

 

nadchodzą dni spokoju pełnych leni  
idziemy świtem po łące 
zrywam tą zieleń co się rosą srebrną mieni 
  
gasną gwiazdy młode słońce przysłania kontur nocy 
zaniedbani nieuczesani wiatr  nas ugłaskał  
koń po trawie galopuje parska  
grzywa końska jak apaszka owijała w kłębie wałacha  
nad pastwiskiem mgła opada jak emocje  
  
do chaty wracam zarośnięty brodaty 
ojciec wymyśli robotę bym nie myślał o niej  
co świat ozłaca  wydziera uczucia prosto z serca  
nie mogąc jej zadowolić  uchylić nieba skrawku

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Fatalny+ 2 głosy
Yaro
Yaro
Wiersz · 28 lutego 2018
anonim
  • Yaro
    trudno i idzie się dalej , szkoda

    · Zgłoś · 6 lat temu
  • witka
    nie ma się co zastanawiać - szkoda czasu, nawet nie na komentarz - na lekturę

    · Zgłoś · 6 lat temu
  • Yaro
    to się zastanawiaj

    · Zgłoś · 6 lat temu
  • witka
    na podziękowania nie liczylem - tylko na zastanowienie się

    · Zgłoś · 6 lat temu
  • Yaro
    to u was na wsi u nas opadała ...prosty tekst nie potrzeba oświeconego umysłu...

    · Zgłoś · 6 lat temu
  • Konrad Koper
    Oświeć !

    · Zgłoś · 6 lat temu
  • Konrad Koper
    Szczerze, nie pojmuję.

    · Zgłoś · 6 lat temu
  • witka
    po pierwsze

    jastrząb mógł spłoszyć gołębie z dachu stodoły

    po drugie

    z rana mgła się podnosi

    przynajmniej u nas na wsi tak było

    pozdrawiam

    · Zgłoś · 6 lat temu