Bakcyl Drwala

Tomasz Kucina

 

drzewa umierają stojąc

 

 

 

Koncert ryżego drwala

co piłą zapitala

 

 

Jakoś mnie zauroczył

poprzeczny przekrój drzewa

zbiór rosochatych zwojów

spektakularny wzór

 

Cała ta konspiracja

niemalże ci misterna

rzez gladiolusa płatnerza

który gdzieś czyha - jak szczur

 

Drży metaliczny warkot

pił mechanicznych odgłos

gdzie roztańczony łańcuch

wpija się w kory płaszcz

 

A smolno-lepki opar

mdły benzynowy obłok

wyraźnie się oddala

rychło opuszcza las

 

I drzewa wyrozumiałość

żywiczny ciupiący ból

cios alergenny zapach

bakteriobójcze lęki

 

Tyle jest w drzewie życia

a teraz cięte na wpół

szlocha łykowe sumienie

śród katorżniczej męki

 

Mozolny mam apetyt

i brzeszczot na przyprzążkę

wisi u pasa drwala

jak topór kata drzew

 

Taka ci rola siepacza

co złapał białą gorączkę

i miły jest memu uchu

błagalny wiorów śpiew 

 

Tomasz Kucina
Tomasz Kucina
Wiersz · 23 lutego 2018