drzewa umierają stojąc
Koncert ryżego drwala
co piłą zapitala
Jakoś mnie zauroczył
poprzeczny przekrój drzewa
zbiór rosochatych zwojów
spektakularny wzór
Cała ta konspiracja
niemalże ci misterna
rzez gladiolusa płatnerza
który gdzieś czyha - jak szczur
Drży metaliczny warkot
pił mechanicznych odgłos
gdzie roztańczony łańcuch
wpija się w kory płaszcz
A smolno-lepki opar
mdły benzynowy obłok
wyraźnie się oddala
rychło opuszcza las
I drzewa wyrozumiałość
żywiczny ciupiący ból
cios alergenny zapach
bakteriobójcze lęki
Tyle jest w drzewie życia
a teraz cięte na wpół
szlocha łykowe sumienie
śród katorżniczej męki
Mozolny mam apetyt
i brzeszczot na przyprzążkę
wisi u pasa drwala
jak topór kata drzew
Taka ci rola siepacza
co złapał białą gorączkę
i miły jest memu uchu
błagalny wiorów śpiew