~ BOSKO BRZMI RIO DÉ JÀ VU
Gdzie złej krwi zew i dźwięczy płacz
Spodlone zwiędły semafory
U'licznych madonn swąd plamisty
Umarło dawno prawo do love story
Lambada gangren się panoszy
Muzy przeraża sen sambisty
Gehenna z szamb w rytm rumb i samb
Narkotykowych gangów sfory
W fawelach piekło i wulkany
Mięsistej zupy fasolowej
Czarne piranie w feijoadzie
Mafii nieludzkie glisty… zmory
Krew, pot i łzy… i gwałt i haracz
Karnawał czy ołtarz katastrofisty
Bolesny obraz ku zagładzie
Dręczący płacz nonkonformisty
Martwej natury tańczy świat
Rynsztok latino, ziemski sracz
Tu coração się topi w caipirinii
Z diablo trzcinowej wódki
Smutkiem dziewczęcy dźwięczy kwiat
Dziewięcioletniej prostytutki
Smutny szept Marci… cichy płacz
Merci…! Ciążę bez znieczulenia metafory
Sierotce spędzą krasnoludki
Na górze Corcovado w Rio
Dé Jà vu, łzawi pan la vie
Panu ta mała już obrzydła
Co noc przed świtem strach o jutro
Stróż anioł złu zaprzedał skrzydła
Odleciał santos… zjawą nie zjawi
Chromemu obrzydł świat nadgnity
Dziś miłosierny nie przyjmuje…
Dziełem swym cudotwórca syty
Może udaje… że nie widzi
Już rozdał łaski i współczucia
W swym cudnym świecie Sodomy Gomory
Absolut cudów się nie wstydzi ?
Cudownie sodomasochory ?
⊰Ҝற$⊱…………………………………………………… Rio de Janeiro ~ 9 grudnia '89