Wieczorny,zmęczony. cz.1.

Enkidu

,,Celem niniejszych wieczornych utworów jest pisanie bez zmian, pozostawienie pozornie pustych przemyśleń, bo już tak przelanych na kartkę."

Wrzuć mnie w znaki,
zabij kontakty
Dodaj własne szlaki
A i tak podążę swoimi
Pod ziemią krzycząc o czasy
Widziałem śledzące skrzaty
Mnie pod skrzydła krzyżyki
Zaznaczam kółka, zjadam kostki
Wszczepiając wady zostają blizny
Nie przejdziesz w moich butach
Duch rzadki, niedostępny wszystkim
Zostają ślady, tylko stopy
Wypluta na plaży, schowana w krzaki..
Plan mapy, spójrz na krzyżyki
Iloczyny każdej liczby
Pomnażaj mnie przez swoje głupoty
Bo z każdą sekundą bliższy 
Do prawdy...

Zgniatam mięczaki siłą wizji
Bo wszystkie wychodzą z duchowości
Prywatnej tratwy, żagiel twój wątły.
Nie mam nic do podłości
Spychając na bok wraki
wyrządzonej krzywdy, tysiąca płaczy-ów!
Nie chcę słuchać więcej tułaczy,ich słów!
Każdy o mnie skarży,
że modlitwy mogą zaszkodzić
że nie jestem ich warty
Bo chcę zdobyć tylko skarby
I dlatego nie ma słuchaczy
I zamykają się mosty
Nie chcę troski
Podpory twych krokwi
Tylko móc się zabić
Na sekundę zwątpić
Zabić rozsądki,
Wejść w ciało ludzi prostych!
 

 

Oceń ten tekst
Enkidu
Enkidu
Wiersz · 5 lutego 2018
anonim