słońce zaczynało tracić kolory
znak że zbliżał się wieczór
na peronie odgłosy kroków
jeden jakiś dziwny nienaturalny stukot
przygarbiona postać
pewnie gdzieś koło dziewięćdziesiątki
człapie krok za krokiem
aż w końcu przystanęła
oparła się o metalowy słup z żarzącym światłem
czeka na pociąg tam albo donikąd
przecież i ona ma swój koszyk marzeń
słońce zasnęło
tylko serce coraz mocniej tyka tyka i tyka
rozkojarzyło wszystko i wszystkich wokół
jesień życia potrafi być zaskakująca