jesteśmy jak bekasy z bagien
ty jesteś dubelt a ja kszyk
a tamten krąży niczym ficlauz
zwiedzamy te koszmarne sny
to taka ciemna retoryka
i deprecjacja faktu
i nasze szklane zimne dzioby
kąsają resztki ludzkich krzywd
celują wprost w sumienia zastrzał
bo chociaż świat potwornie zbrzydł
i zbrunatniała ludzka masa
łowimy czcze marzenia
to nie jest kara czy suspensa
na lewo skręt zbolałych dusz
nad opar wydźwigniętych z bagien
na naszych skrzydłach osiadł kurz
a dziób ci przypomina szpadę
ostrą wręcz niemoralnie
lecz kiedyś nas dopadnie niefart
bagienni łowcy chmarzą się
w antropologie ptasią mierzą
dylatacyjny śni się sen
na łożu tortur to jest sezon
na ptasią deflagracje
wypatroszone chore wnętrze
cymelia zbuntowanych cech
jak białe kruki trepanacja
jest w naszych głowach gęsty skrzep
dwudziestopierwszo wieczna nacja
lotów wypatroszonych
coram publico więc oświadczam
my ptactwo czyli cenny sznyt
natchnionych smutkiem lotnych ekstaz
tak się martwimy jak prawie nikt
że ta społeczność niby pleksa
sztuczna jest i schyłkowa.
--