Wolność wierszem napisana

Wioletta Wójcik

  Mamo ,kiedy tata wróci?Słysząc to pytanie kobieta mocniej zacisnęła dłoń na łyżce z obawy ,żeby nie rozlać zupy.

- Niedługo, już niedługo powiedziała ściszonym głosem,dobrotliwie uśmiechając się do córki.

-Mamo,ale ty ciągle tak mówisz a ja chciałabym wiedzieć,ile to jest niedługo.

-Przecież wiesz ,że tata jest żołnierzem.Tłumaczyłam Ci,że była wojna , wróg chciał namieszać w naszym kraju a tata musiał temu zapobiec.

- Tak,ja to wszystko pamiętam ,ale chciałabym wiedzieć ,dlaczego inni tatusiowie już wrócili a jego wciąż niema .

- Basia ,jedz w końcu i przestań dręczyć mamę ! Słowa starszego brata dla dziewczynki były jak wyrocznia.Czternastolatek wydawał się być nad wyraz dorosły.Oczy Basi napełniły się łzami a ona zdenerwowana położyła się na łóżku.

- Ja tylko chciałam wiedzieć,wykrzyczała łkając.

Matce zrobiło się żal ośmiolatki,usiadła więc obok głaskając ją po plecach.Tomek w milczeniu dokończył obiad .

- To ja skończę ciąć to drzewo,które dostaliśmy od pana Adama,powiedział.

Mimo,że na dworze zaczął zapadać zmrok ,chłopiec wciąż skrupulatnie rozdzielał kolejne szczapy drewna.

- Odpocznij ,zaproponowała matka podając mu kubek kompotu.Chłopiec usiadł na pieńku,delektując się chłodnym napojem .

- Mamo ,nie sądzisz że powinniśmy powiedzieć Basi prawdę o tacie?Dobrze wiesz ,że szanse na jego odnalezienie w zasadzie nie istnieją.

- Nie mów tak.Przecież nie wszyscy wracają od razu .

- To prawda,ale minęło już tyle czasu,że sama rozumiesz.Pamiętasz co powiedział pan Adam ,ojciec został uznany za zaginionego.

- Ojciec zawsze był nadgorliwy w swoim postępowaniu,stwierdziła nagle ze złością w głosie pani Jadwiga.

- Mamo !Co Ty mówisz!On był żołnierzem !Ja jestem z niego dumny!Kobieta objęła chłopca.

- Wiem synu,ale gdyby sprawy potoczyły się inaczej,ty nie musiałbyś teraz tego robić ,powiedziała wskazując stos pociętych gałęzi .Mógłbyś cieszyć się beztroskim dzieciństwem .

- Mamo,przecież tata właśnie po to walczył,żebyśmy mogli mieć dzieciństwo,żebyśmy mogli być! Uważam ,że im wcześniej Basia dowie się prawdy tym lepiej .

- Pomyślimy o tym,stwierdziła ze smutkiem Jadwiga .

      Basia któregoś dnia znalazła pod poduszką córki zeszyt z zapiskami męża .

- Basiu ,skąd to masz ,zapytała? Dziewczynka spojrzała na nią przestraszona ,nieśmiało podeszła bliżej ze spuszczoną głową .

- Ja wiem mamusiu ,że nie pozwalasz ruszać rzeczy taty ,ale tu są takie ładne wiersze .Pomyślałam ,że nauczę się ich na pamięć .Tata na pewno się ucieszy ,jak wróci .Jadwiga nie miała siły krzyczeć na córkę .Dokładnie przejrzała notatki męża .

- No dobrze,pozwolę Ci je zatrzymać ,ale nie zniszcz ich .

W tym momencie do kuchni wszedł Tomek .

- Basiu ,musimy Ci o czymś powiedzieć ,zaczął,nieśmiało spoglądając na matkę .Kobieta wzięła głęboki oddech .

- Usiądź tu przy mnie,poprosiła .Bo,widzisz ,chodzi o to,że ....Wasz tata był bardzo odważny .Zawsze powtarzał ,że wolność jest czymś pierwszorzędnym ,dlatego nie bał się o nią walczyć .

- Mamusiu,przecież ja to wiem .

Jadwiga spojrzała córce prosto w oczy .

- Basiu,ale my nie wiemy czy tata do nas wróci .Oczy dziewczynki w jednej chwili wypełniły się łzami .

- Dlaczego tak mówisz ?Przecież tyle razy Cię pytałam .Okłamałaś mnie !

Tomek widząc rozżalenie swojej siostry,usiadł obok próbując ją uspokoić .

- Oboje mnie okłamywaliście ,wykrzyczała przez łzy!

- My sami nie znamy prawdy .Wiemy ,że tata z jakiegoś powodu odłączył się od swojego oddziału.

- Uciekł?

- Nie ,skąd !Tego na pewno by nie zrobił!

- Ale czy ktoś w ogóle go szuka ? Dziewczynka wtuliła się w matkę rozgoryczona .Tomek objął je silnym ,choć jeszcze dziecięcym ramieniem .

- Musimy trzymać się razem ,powiedział .

 Odkąd dziewczynka poznała prawdę ,bardzo spoważniała.Całymi dniami wpatrywała się w notatnik ojca.Zeszyt,który matka pozwoliła jej zatrzymać traktowała jak ikonę .Za każdym razem ,gdy chowała go do szuflady,starannie owijała w papier.

  Któregoś popołudnia Jadwigę zaniepokoiła nieobecność córki.Zaczęła więc jej szukać w obejściu.Tomek tym czasem siedział pod drzewem objadając się jabłkami.

- Gdzie u licha podziewa się Basia,zapytała zdenerwowana kobieta?

- Jak to gdzie przed chwilą widziałem ją u naszych sąsiadów,powiedział chłopiec ,wskazując niewielki domek na wzgórzu.

  Kiedy pani Jadwiga tam dotarła,jej córka rzeczywiście biegała w około,próbując zagonić kury do zagrody.Mężczyzna natomiast naprawiał ogrodzenie.Na widok gościa przerwał jednak pracę,wytarł dokładnie ręce i grzecznie się przywitał.

- Basiu ,co Ty wyprawiasz ,zapytała kobieta? Cdn...

- Dzień dobry Pani Jadwigo,przepraszam ale to moja wina .Poprosiłem Basię o pomoc.Ktoś mi powiedział ,że w okolicy kręcą się lisy a więc pomyślałem ,że najwyższy czas naprawić to ogrodzenie a ponieważ ostatnio znowu doskwiera mi moje kolano,poprosiłem ,żeby Basia zagoniła kury do środka .Jeśli jednak sprawiłem Pani kłopot to bardzo przepraszam .

- Nie przeszkadza mi ,że Basia panu pomaga ,jestem wręcz zdumiona jej zapałem.Już dawno nie widziałam jej takiej radosnej .Niepokoiłam się ,bo nie wiedziałam gdzie jest.

- A sio!Krzyknęła dziewczynka za ostatnią kurą .Mamusiu ,ja ci wszystko wytłumaczę ,dodała.Ja wiem ,że powinnam Ci mówić,gdzie idę ,ale jakoś tak wyszło.

- No dobrze ,odpowiedziała matka z uśmiechem.Tym razem Ci daruję.Kobieta chwyciła córkę za rękę.

- Obiad pewnie już wystygł.

-Pani Jadwigo,zwrócił się sąsiad do odchodzącej kobiety,podając koszyk pełen jajek.

- Proszę to wziąć.Mała mówiła,że wasze kury ostatnio słabo się niosą a u nas wręcz przeciwnie.Ja z matką nie jestem w stanie tego przejeść a Pani z pewnością się przydadzą .

  Wizyty Basi u Pana Adama stały się codziennością .Również jego matka bardzo polubiła dziewczynkę.

- Mamo a wiesz ,że Pan Adam też był na wojnie ,powiedziała któregoś dnia Basia .

- Tak wiem .

- I...był ranny...w nogę...i leżał w szpitalu ...bardzo długo.Mamo...to może tata też wróci?

Jadwiga nie powiedziała nic .Uśmiechnęła się jedynie dobrotliwie do córki.Rezolutna dziewczynka podbiegła nagle do komody.

- Coś wam pokażę ,stwierdziła.Najpierw dokładnie wytarła ręce o sukienkę,potem wyciągnęła zeszyt i otworzyła go na jednej ze stron.W jednej chwili zrobiła się bardzo poważna i zaczęła recytować:

- A gdy kule lecą z nieba

 stańmy w szeregu,przy broni

 bo Polska musi wiedzieć,

 że Polak ją zawsze obroni.

Jadwiga nie potrafiła ukryć wzruszenia .Również oczy Tomka wypełniły się łzami.Ponieważ chłopiec ze wszystkich sił starał się zastąpić siostrze ojca,odwrócił wzrok twierdząc,że koniecznie musi coś zrobić na podwórku.Tak na prawdę wyszedł,żeby bliscy nie widzieli,jak zalewa się łzami.Basia tymczasem zasmucona usiadła przy stole ,podpierając policzki dłońmi.

- Tomkowi chyba się nie podobało,wyszeptała po chwili.

Matka podeszła do dziewczynki ,przytulając ją do siebie.

- Mylisz się ,to było bardzo ładne.

- Naprawdę tak myślisz ?Ciekawe ,co tata by o tym powiedział ?Myślisz mamusiu,że kiedyś się tego dowiemy?

- Myślę ,że tata byłby dumny,że ma takie mądre dzieci .

        Pani Jadwiga zawołała dzieci na obiad .Tomek zjadł solidną porcję ,jednocześnie próbując zdać relację z wykonywanej pracy.

- Wiesz mamo ,Pan Adam powiedział,że drzewo które wytniemy jutro będę mógł zabrać do nas .Myślę więc ,że nie musimy się już martwić o opał na zimę .

- Bardzo mnie to cieszy synu,ale czy Ty aby nie za ciężko pracujesz ?

- Nie martw się mamo , ja jestem już duży a poza tym pan Adam pilnuje ,żebym nie dźwigał zbyt ciężkich kawałków.No i te smakołyki ...Pani Alina codziennie nam coś przyrządza .Wczoraj na przykład były placki z jabłkami.Zjadłem tyle ,że nie mogłem się ruszać,prawda Basiu ?

- Dzieci ,tak nie można !Ja rozumiem ,że pani Alina czymś was poczęstuje ,ale z tego co mówicie to wygląda zupełnie inaczej.

- Mamo,ale ona sama powiedziała ,że jak nazbieram jabłek ,to będą placki .Myślę więc ,że to mi się należało,powiedziała z uśmiechem Basia .

-Mamo,bo ...pani Alina jest bardzo stara...

- Basiu!Nie wolno tak mówić!

-No...przepraszam .Chciałam powiedzieć,że ona ma dużo więcej lat niż ja i Ty,no i...sama rozumiesz..Chciałam powiedzieć,że ona pamięta czasy których nawet Ty nie pamiętasz i często mi o nich opowiada a ja...bardzo lubię słuchać tych opowieści.Mamo...ja chciałabym napisać kiedyś książkę .

kobieta zareagowała zdziwieniem.

- Skąd ten pomysł,zapytała ?

- Bo ja chciałabym ,żeby inni mnie słuchali...

- Masz bardzo ambitne plany moja droga,ale żeby je osiągnąć musisz przykładać się do nauki.Wczoraj poprosiłam,żebyś poćwiczyła ortografię a ty znów narobiłaś błędów.To zupełnie nie przystoi pisarce .

Tomka bardzo rozbawił wywód jego siostry na temat planów na przyszłość .Pokiwał głową z uśmiechem a potem jednym haustem wypił kubek kompotu.

Pani Jadwiga od kilku dni robiła przetwory.Dzieci bardzo jej w tym pomagały.Tomek sprawnie obierał jabłka, których wcześniej nazbierał z Basią aż dwa wiadra.Ich mama dbała o to,żeby żadne owoce się nie marnowały.Odkąd została z sama z dziećmi pilnowała,aby spiżarnia przed zimą była zapełniona .

  Niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi.To był pan Adam.   CDN...

- Widzę,że praca idzie pełną parą.

- Pełną parą to by może szła ,gdyby pewna smarkula się nie obijała,powiedział Tomek.

W tym momencie Basia zmarszczyła brwi i bez zastanowienia rzuciła w brata ogryzkiem.

- Dzieci ,tak nie można! Sam Pan widzi,że to wcale nie jest takie proste,skomentowała to zachowanie Jadwiga.

- Proszę usiąść,zaproponował.Może zrobię coś do picia ?

- Mamo ,poczęstuj Pana Adama naszymi powidłami,podpowiedział Tomek.

Kobieta bez zastanowienia napełniła niewielką miseczkę i postawiła przed gościem.

- Tomek ma rację ,niech Pan skosztuje.

- Bardzo wam dziękuję ,ale przychodzę z pewną prośbą.Tak się złożyło ,że będę musiał wyjechać na kilka dni i byłbym spokojniejszy wiedząc ,że od czasu do czasu ktoś zajrzy do mojej mamy, jeśli to nie kłopot oczywiście.

Jadwiga uśmiechnęła się słysząc tę prośbę .

- To żaden problem,proszę się nie martwić.Niech Pan weźmie to dla mamy,dodała podając gościowi dwa słoiki przetworów.

- Myślę ,że powinny pani Alinie smakować.

- Na pewno ,bardzo Pani dziękuję.

Dzieci z dużym zaangażowaniem wypełniały prośbę sąsiada.Codziennie ,biegały do Pani Aliny.Tomek rozpalał w piecu i karmił kury.Basia zaś biegała po podwórku w poszukiwani jajek.

- Pani Alino ,czy mogę Pani coś powiedzieć,zapytała dziewczynka .

- Ależ oczywiście moja droga .

Basia stanęła na środku ,ukłoniła się i zaczęła recytować:

Miał szesnaście lat

zginął za wolność

w której nie będzie brał udziału.

Miał pociętą twarz,połamane ręce

a zginął od wystrzału.

Nie zdążył uciec przed kulą,

co zabłąkała się w murze.

Minęło kilka sekund,

już krew była na mundurze.

Otwarła się dłoń ,

samoistnie wypadł z niej karabin.

Miał zaledwie szesnaście lat

a ktoś go zabił!

Starsza kobieta była zaskoczona słowami wypowiadanymi przez dziewczynkę.Usiadła więc na krześle i przez dłuższą chwilę sprawiała wrażenie zamyślonej.

- Basiu,skąd Ty znasz takie wiersze?

- Od taty...To znaczy,mój tata prócz tego,że pisał do gazety różne artykuły,w wolnych chwilach pisał też wiersze.Mama pozwoliła zatrzymać mi jeden z jego zeszytów a ja postanowiłam,że nauczę się kilku z nich na pamięć.

- One są na prawdę bardzo ładne Basiu.Nie wiedziałam,że twój tata potrafił tak pisać.Mogłabyś mi coś jeszcze zadeklamować?

- A gdy kule lecą z nieba

stańmy w szeregu przy broni

bo Polska musi wiedzieć,

że Polak ją zawsze obroni.

-święte słowa ,powiedziała kobieta.Nikt,nigdy nie powinien o tym zapomnieć.Jeśli tak interesuje cię poezja to powinnaś wybrać się do świetlicy w najbliższą środę.Adam mówił,że jakiś nieznany poeta jeździ po różnych miejscowościach i recytuje swoje wiersze.Podobno zdobywa co raz większe uznanie wśród słuchaczy.

- A nie wie Pani jak można się tam dostać,zapytał dziewczynka.

- O to musiałabyś zapytać Adama.CDN... 

Od kiedy dziewczynka dowiedziała się o tym wydarzeniu,nie mogła doczekać się powrotu sąsiada.Gdy któregoś dnia dostrzegła zaprzęg konny zbliżający się w ich stronę,pobiegła mu na przeciw.

- Panie Adamie, krzyczała z daleka,zabierze mnie pan do świetlicy?

Mężczyzna z rozrzewnieniem patrzył , z jaką fascynacją Basia dobiega do wozu.Potem pomógł się jej na niego wdrapać..

- Pomału,bo zrobisz sobie krzywdę.Usiądź wygodnie i mów ,co z tą świetlicą?

- Bo Pani Alina powiedziała ,że mógłby mnie pan zabrać tam ,że ktoś będzie recytował wiersze.

- Chcesz powiedzieć ,że ciebie by to interesowało?

- Tak bardzo.Odkąd znalazłam wiersze mojego taty,co chwila uczę się nowego.Pani Alinie bardzo się one podobały.

- a ty nie jesteś za mała? Z tego ,co wiem ten człowiek jest jakiś dziwny.

- Co znaczy dziwny?

- Słyszałem ,że Błasiak ,to nie jest jego prawdziwe nazwisko.Ludzie mówią,że on sam nie pamięta kim jest.Ktoś znalazł go z raną głowy i zabrał do szpitala.Kiedy dochodził do siebie niewiele pamiętał ,ale zaczął pisać wiersze i tak już zostało.

- Widzę Adasiu,że Basia nie mogła doczekać się Twojego powrotu,stwierdziła pani Alina, która też postanowiła przywitać syna.Długo Cię nie było?

- Wiem mamo ,ale zrobiło mi się żal cioci.Po tym ,jak wujaszek się rozchorował,wszystko jest na jej głowie.Pomyślałem więc,że pomogę jej przy sianokosach.

- Dobrze zrobiłeś.

- A co w domu?

Pani Alina podeszła do wozu podczas gdy jej syn wyprzęgał konia .

- Z pomocą Basi i Tomka świetnie sobie radziłam.W zasadzie to ja nic nie musiałam robić.

- Jak to nic,pani Alino ,a ..placki?

Wszyscy zareagowali śmiechem.

- Masz rację ,przytaknęła kobieta.

Po chwili zjawił się również Tomek .

- Dzień dobry panie Adamie,powiedział.Basiu ,mama woła nas na obiad.

- Poczekajcie chwilkę .Mam coś dla was ,za to ,że tak dobrze zajmowaliście się moją mamą.

Tomek dostał organki.Basia natomiast lalkę z długimi lokami.

- Podoba ci się ?

- Czy mi się podoba?W życiu takiej nie widziałam ,jest piękna!

- Ale my proszę pana nie możemy przyjąć takich drogich prezentów,stwierdził Tomek.

- Nie możemy?Basia ze zdziwieniem spojrzała na brata.

- Basiu to są bardzo kosztowne rzeczy.

- No ale przecież ani pani Alina ,ani pan Adam moja lalką nie będą się bawić?

-No właśnie potwierdziła starsza pani.

- Ja z lalek już dawno wyrosłam.

- No widzisz Tomek aż żal ,żeby taki prezent się zmarnował,powiedziała rezolutna dziewczynka przytulając do siebie lalkę.

- Basia ma rację Tomku.Będzie nam bardzo miło .Poza tym będziemy  mieć więcej odwagi,jeśli kiedyś znów będziemy potrzebować waszej pomocy.

Chłopiec w końcu ustąpił.Choć Jadwiga dbała o to,żeby dzieciom niczego nie brakowało nigdy nie stać byłoby jej na kupowanie zabawek.Tym bardziej podarunki wywołały zadowolenie na buziach dzieci.

- Tomek ,a wiesz ,że pan Adam zabierze mnie do świetlicy?

- Coś ty znowu wymyśliła?cdn...

Tomek upomniał siostrę w obawie , czy aby nie za bardzo nadużywa sąsiedzkiej życzliwości.

- Basia recytowała mi wiersze waszego taty i myślę ,że ona naprawdę ma do tego smykałkę.

- A nie mówiłam,stwierdziła z zadowoleniem dziewczynka.

    Pan Adam dotrzymał słowa.W tak bardzo wyczekiwanym przez Basię dniu,przyszedł po nią osobiście.Basia wystroiła się w sukienkę,włosy związała w dwa kucyki.Tomek postanowił do nich dołączyć.

   Gdy weszli do środka,większość miejsc była już zajęta.Basia rzadko widywała takie tłumy,dlatego bardzo pilnowała ,aby się nie zgubić..Całą trójką stali w rogu sali.W pewnym momencie wyszedł jakiś mężczyzna z informacją ,że ze względu na problemy zdrowotne,gość wystąpi trochę później.Tomek robił się co raz bardziej rozdrażniony zaistniałą sytuacja.

-Ostatni raz dałem ci się namówić na coś takiego,powiedział do siostry.Basia tymczasem czekała wytrwale.

Po pewnym czasie,wolnym krokiem wszedł na scenę wyczekiwany gość.Widzowie powitali go oklaskami.Półmrok jaki panował na sali nie pozwalał na dokładne przyjrzenie się twarzy nieznajomego.Do tego czarna ,długa broda prawie całkowicie ją zakrywała.

- Wybaczcie mi kochani tę zwłokę.Pewnie słyszeliście o mojej sytuacji,co tu dużo mówić ,dość niejasnej.Mam nadzieję,że to co mam zamiar wam przedstawić,zrekompensuje wam to oczekiwanie.

Kiedy wreszcie mężczyzna zaczął recytować ,wszyscy umilkli.Wiersze przesycone były buntem,patriotyzmem i miłością do ojczyzny.Każdy słuchał ich w skupieniu.Tomek rozejrzał się dookoła.Nauczycielka,która stała nieopodal ledwo powstrzymywała łzy.

Mężczyzna ukłonił się grzecznie a potem znów zaczął mówić:

- A gdy kule lecą z nieba....te słowa zszokowały Basię,która w tej samej chwili spojrzała na Tomka...stańmy w szeregu,przy broni...Nie czekając na dalszy ciąg ,dziewczynka sama postanowiła dokończyć....Bo Polska musi wiedzieć ,że Polak ją zawsze obroni,powiedziała odważnie.Wszystkie spojrzenia zwrócone były teraz w jej stronę.Zachowanie dziewczynki wprowadziło gościa w osłupienie.Dzieci patrzyły na niego z niedowierzaniem.Oczy Tomka napełniły się łzami.

- Tata!,krzyknął.Mężczyzna przyglądał się z niedowierzaniem.

- Basiu,to jest nasz tata,powiedział chłopiec.Gość niepewnie zaczął zbliżać się w ich kierunku.Tłum ludzi rozsunął się na boki.W tej samej chwili w drzwiach świetlicy stanęła pani Jadwiga.

- Rany Boskie ,to Ty krzyknęła rozpoznając swojego męża.

 

            KONIEC

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 1 głos
Wioletta Wójcik
Wioletta Wójcik
Opowiadanie · 24 marca 2019
anonim