Nad brzegiem morza wiatr kołysał falami, przy zachodzie słońca i myślach, o jej niezwykłej urodzie. W sercu pojawiło się uczucie ciepła, gdy spojrzało się w blask w jej błękitnych oczach, płomień, który rozgrzewał coraz to bardziej, gdy powiewał, wiatr kołysząc w jej rozpuszczonych włosach. Jej młodość, jej blask, rozjaśnił pochmurne chwile, nadał życiu sens, gdy świat stał się kolorowy, bo można było podziwiać ją w rzeczywistości piękną i prawdziwą. Dojrzewającą jak polny kwiat na łące, jak naturę budzącą się wiosną do życia, w jej codziennym blasku i świetle każdego poranka i chwilach, jak w niezwykłej bajce, myślach, które pozostają w pamięci, już chyba na zawsze.