Tak sobie myślę... 6. Consilium
enikita
6. Consilium
Tak sobie myślę, że tym razem forma spadła na dobre. Po wizycie w szpitalu trafiłam tam ponownie dzień po moich 36 urodzinach. Wracając do dziwnych przypadków z poprzedniego działu, dokładnie rok wcześniej, 18 września przeszłam mini udar. Przypadek? Nie sądzę.
I tak znowu Dr. Who musiał się mną zająć. Miał nie tęgą minę, gdy zobaczył mnie znowu na łóżku szpitalnym. Odczułam, że chyba nawet był trochę rozczarowany, widząc mnie znowu, ale cóż, wróciły problemy ze spaniem, oddychaniem i do tego wymioty. Ledwo się ruszałam.
Po kilku dniach jednak zapadła decyzja, że Dublin musi zobaczyć mnie ponownie. Badania krwi BNP były tak wysokie, że zespół z Cork nie chciał ryzykować. Znowu zamówiono mi ‘taxi’ ambulance na niedzielę, bym spędziła kilka dni w szpitalu w Dublinie. Obyło się tym razem bez sceny płaczu. Zeszłam do karetki sama, ubrana w normalne ciuszki, a chłopaki skręcili do kaplicy gdzie akurat trwała msza. Buziaki w czółko i ruszyłam do stolicy. Kolejne dni ciężkie. Nie dość, że bez chłopaków z dala od domu to po przeprowadzonej kateryzacji serca (gdzie sprawdzane jest ciśnienie w komorach oraz ich przepustowość) wyniki okazały się kiepskie. Kiepskie na tyle by rozpocząć przygotowania do wpisania na listę na przeszczep serca.
Już nie było śmiesznie. Codziennie zabiegi, badania i spotkania z tzw. Transplant Team. Kiedy podaje ci rękę chirurg, który ma zająć się wymiana twojego serca, to ten uścisk nie jest taki normalny. Czujesz podświadomie, że to nie jest normalna osoba, to ktoś w rodzaju pomocnika Boga. Gdyby oni wiedzieli, że ich dotyk, sama obecność jest jakby nadludzka. To były kilkuminutowe rozmowy, chirurga, pielęgniarki, koordynatora, mojego prof. Paj-Chi-Wo - ale czuje się tę inność. Ja czułam zaszczyt, że mogę z nimi obcować i że to własnie oni (jak załoga wahadłowca Freedom i Independence z filmu Armageddon, krocząca po płycie lotniska, gotowa do uratowania świata) będą ratować moje życie.
Oprócz samego ‘dziwnego’ odczucia, ważne jest to, o czym mówili i jak. Ja nie mam doświadczenia w tych sprawach, ogólnie mało spędziłam w szpitalach i mało miałam w życiu traumatycznych doświadczeń, ale ci ‘Nadludzie’ wzbudzili we mnie ogromna nadzieje i zaufanie. Czuje się bezpieczna oddając się w ich ręce. Wiem, że to są fachowcy, czuje że ważna jest dla nich moja osoba (każda, którą się zajmują) i że zrobią wszystko bym mogła za jakiś czas przyjść do nich o własnych siłach i podziękować za dobrze wykonaną robotę.
Consilium lekarzy w piątek, podjęło decyzję, że jestem gotowa na wpisanie na listę. Wystarczająco chora, by potrzebować serce, i wystarczająco zdrowa, by przetrwać ten trudny zabieg i rekonwalescencję.
Koordynator (nazwijmy ją Dobra Wróżka) poinformuje mnie, jak wszystkie wyniki wrócą, kiedy formalnie rozpocznie się czekanie na dawcę.
Oceń ten tekst
Ocena czytelników:
Dobry
1 głos