ludzie prości przeciw solidarności
oplułem sobie krawat przy jedzeniu
dostałem nowy krawat do pilnowania
nie jestem przyzwyczajony do jednego
i drugiego
stoję i patrzę szklanym okiem jak czarodziej
czaruję
a złodziejuchy szaleją po sklepie gonię
ścigam
wypadają fanty gonię podeszwy trampek
niosę
martwe szaliki zwisają bezwładnie lekkie
brudne
upadły w kurz i tam dokonała się przemiana
uprowadzone
odzyskały wolność i nie zostaną sprzedane
uprane
trafią do magazynu i sobie poleżą wyzwolone
czyste