Biagnostyk

witka

 

Wirakocha (fonetycznie Warkocza) to bóstwo Indian, protoplastów wciągania nosem.

Zgoła (właściwe słowo) inaczej poszła ewolucja totemów strzegących wiosek ich północnych pobratymców - za sprawą nazwy.

Dziś podróbki, miniaturki tego reliktu kultu fallusa są sprzedawane w sexschopach.

To może tłumaczyć awarie sterujących pilotów, spóźnienia do pracy i repertuar jednego kabaretu.

 

Zeusa to szefowa korporacji z Olimpu z czasów, gdy nie trzeba było udawać Greka a Aniela Merkel nie weszła na hipotekę Peloponezu.

Jest starszą, mleczną intensywnie wycentrugowaną siostrą Kopernik, która ma zasługi dla nauki i kinematografii.

 

A ja nie jestem tekściarzem piszącym pod recital kaznodziei - zapiewajły chóru gospel albo derwisza wojującego wiązanym w jakimś kipu, haiku, hałku-kałku, niepublicznym słowem.

Wypraszam sobie przypisywanie mi korelacji z Wszechpolskimi Amiszami.

 

 

Oceń ten tekst
witka
witka
Dramat · 30 stycznia 2018
anonim